Siarka Jezioro - AZS Koszalin: Trzeci raz emocjonująco
fot. Rafał Podleśny

,

Lista aktualności

Siarka Jezioro - AZS Koszalin: Trzeci raz emocjonująco

Kiedy Siarka Jezioro Tarnobrzeg gra z AZS Koszalin, to kibice mogą być pewni emocjonującego meczu. Tak było też w sobotę. Tym razem pierwszy raz w historii zwyciężyła drużyna z Tarnobrzega 87:83. Zwycięstwo gospodarze zawdzięczają głownie Joshowi Millerowi i J. T. Tillerowi.

Spotkania pomiędzy Siarką Jezioro i AZS Koszalin są w tym sezonie bardzo emocjonujące. Obojętnie, w jakich hali jest rozgrywany mecz, emocje w takim meczu są aż do samego końca. Tym razem skuteczniej w ataku i twardziej w obronie zagrali zawodnicy Siarki Jezioro. Dlatego to oni w sobotę wieczorem mogli się cieszyć z pierwszego zwycięstwa z AZS Koszalin w historii występów tarnobrzeskiej drużyny w rozgrywkach Tauron Basket Ligi. Zwycięstwo tym bardziej cenne, bo odniesione nad głównym rywalem Siarki Jezioro w walce o play-off oraz dodatkowo bez swojego najlepszego strzelca LaMarshalla Corbetta.

Jednak spotkanie nie zaczęło się po myśli gospodarzy. Już w trzeciej minucie goście, po celnym rzucie LaMonta McIntosha, prowadzili 10:3. Siarka Jezioro długo w pierwszej kwarcie goniła AZS Koszalin. Dopiero po trójce Wojciecha Barycza na tablicy widniał remis 18:18. Tarnobrzeskiej drużynie było o tyle trudno, że w dziewiątej minucie J. T. Tiller miał już trzy faule. Do Tillera dołączył także Barycz, który na początku drugiej kwarty także miał już 3 przewinienia. Druga kwarta to już wyrównana gra, bez większej przewagi żadnej ze stron. Trzecia część meczu była bardzo ważna dla przebiegu całego meczu. W tej części gry Siarka Jezioro wypracowała 6-9 punktów przewagi, którą utrzymywała niemal do samego końca. Koszalińskiej drużynie dopiero na 46 sekund przed końcem meczu udało się doprowadzić do remisu 81:81, po kolejnej trójce McIntosha.

Na 27 sekund przed końcem meczu Tiller wykorzystał dwa rzuty wolne. W odpowiedzi, 13 sekund przed końcem, Callistus Eziukwu trafił za dwa z faulem - jednak dodatkowy rzut wolny był niecelny. Wtedy losy meczu w swoje ręce wziął Tiller. Najpierw w kilka sekund przebiegł z piłką całe boisko, po czym trafił za dwa z faulem. Następnie po swoim niecelnym rzucie wolnym zebrał piłkę w ataku i skutecznie dobił. Ustalił tym wynik meczu na 87:83 dla Siarki Jezioro. - Chcąc walczyć o play-off skutecznie, musieliśmy dzisiejsze spotkanie wygrać. Zawodnicy wiedzieli o tym, także kibice. Porażka stworzyłaby sytuacje taką, że trzeba by wygrać trzy mecze więcej od Koszalina. To by było bardzo trudne - mówił po spotkaniu trener Siarki Jezioro Dariusz Szczubiał.

AZS Koszalin na pewno pojechał w długą podróż do Tarnobrzega z dużą chęcią zwycięstwa. Rozpoczęli spotkanie z dużym animuszem. Jednak im bliżej było końca, tym bardziej nieskuteczne były rzuty gości. Wyjątek w tym stanowił George Reese, który tylko raz nie trafił za dwa punkty, a mecz zakończył z dorobkiem 24 punktów, mając skuteczność rzutów z gry 11/12. W decydujących momentach Reese miał jednak problemy z faulami. Dlatego w decydującej końcówce najważniejsze rzuty oddawał McIntosh. Mimo przyzwoitej skuteczności i 18 zdobytych punktów, nie był on w stanie zapewnić AZS Koszalin zwycięstwa w Tarnobrzegu. - Po prostu gratulacje dla Siarki. Ja myślę, że oni zagrali świetny mecz. Gratulacje dla Millera, który spędził 40 minut na boisku. Jak było najbardziej potrzebne, to oni trafiali. Niestety wykorzystali to, na co im pozwoliliśmy - tak ocenił spotkanie trener gości Andrej Urlep.

Wobec kontuzji LaMarshalla Corbetta, rotacja Siarki Jezioro na obwodzie była bardzo ograniczona. Spowodowało to, że Josh Miller musiał grać przez 40 minut i nie opuścił ani na chwile parkietu. Początek meczu nie był w wykonaniu amerykańskiego rozgrywającego najlepszy, jednak z każdą minutą Miller nabierał pewności i co najważniejsze skuteczności. Często próbował go powstrzymywać Kamil Łączyński, jednak przeważnie kończyło się to jego faulami. - Tak, jak trener powiedział, nie zagraliśmy tak, jak sobie zaplanowaliśmy. Trochę przysnęliśmy na początku trzeciej kwarty, gdzie nam drużyna Siarki uciekła na parę punktów. Nie trafialiśmy otwartych rzutów. W koszykówce trzeba takie okazje wykorzystywać - mówił po meczu Łączyński.

Ograniczona rotacja Siarki Jezioro dała więcej minut zawodnikom, którzy do tej pory grali w meczach po kilka minut. Więcej niż dotychczas grał Michał Rabka, który nie był widoczny w ataku, jednak w obronie pokazywał dużą ambicję i wolę walki. - Bez tej wygranej mielibyśmy problem w dalszych spotkaniach. Wydaje mi się, że zagraliśmy zespołowo, co pozwoliło nam na wygraną. W pewnych momentach mieliśmy dosyć dużą nerwówkę. Musieliśmy się mocno zmotywować i w drugiej połowie graliśmy swoją koszykówkę - mówił po meczu rezerwowy skrzydłowy Siarki Jezioro. Rabka zaliczył ważne zbiórki w ataku. Właśnie przewaga gospodarzy w tym elemencie gr, była dla trenera AZS Koszalin decydująca. - Nasza trumna była za bardzo otwarta. Oni to bardzo dobrze wykorzystali. Niestety dla nas, my mieliśmy parę otwartych rzutów, niecelnych rzutów. Myślę, że kluczową rzeczą było wygranie przez nich tablicy - mówił na konferencji pomeczowej Urlep.

Na koniec należy wspomnieć o pożegnaniu z tarnobrzeską drużyną i kibicami LaMarshalla Corbetta, który już za kilka dni wyleci do Stanów Zjednoczonych. Na dalszą grę w Siarce Jezioro nie pozwoliła mu kontuzja. Przed samym meczem Corbett z rąk prezydenta Tarnobrzega otrzymał podziękowania za grę w Siarce Jezioro. Także po meczu Corbett razem z żoną i swoim dzieckiem, długo żegnali się z kibicami.

Porażka AZS Koszalin spowodowała to, że Siarka Jezioro ma tyle samo punktów co koszalińska drużyna. Porażka w sobotę bardzo skomplikowałaby sytuację gospodarzy, dlatego zawodnicy grali pod dużą presją i zwycięsko z tego wyszli. - Myślę, że pokazaliśmy dzisiaj dobrą koszykówkę. Mimo kilku, kilkunastu głupich zagrań. Graliśmy bardzo dobrze w obronie i w ataku - podsumował spotkanie Marek Piechowicz.