Matczak pochodzi z Zielonej Góry i w drużynie z tego miasta debiutował w ekstraklasie. Od 2013 roku grał jednak w Asseco - w Stelmecie nie miał wtedy zbyt wielu szans na grę, a nowy klub oferował mu większą rolę na parkiecie. Łącznie dla ekipy z Gdyni rozegrał 128 meczów ligowych (132, jeśli doliczymy do tego spotkania pucharowe). Teraz jednak postanowił wrócić do rodzinnego miasta.
- Myślę, że moja gra będzie wyglądała z meczu na mecz coraz lepiej w zespole Stelmetu. Wiadomo, że potrzeba czasu, żeby się wkomponować w taką ekipę, to nie jest prosty proces. Idzie to w fajnym kierunku - podkreślał na konferencji prasowej Matczak.
Kalendarz rozgrywek ułożył się tak, że już w swoim drugim meczu po powrocie do Stelmetu, jego nowa drużyna grała na wyjeździe z Asseco Gdynia. Rzucający zdobył w tym meczu osiem punktów, trzy zbiórki i cztery asysty.
- Z kolegami, z którymi niedawno jeszcze występował razem, nie grało się łatwo. Rywalizowaliśmy ze sobą na treningach, teraz mieliśmy okazję rywalizować już na parkiecie w PLK. Myślę, że fajnie to wyglądało - mówił nowy zawodnik Stelmetu.
Filip Matczak po powrocie do Gdyni zdobył dla @basket_zg 8 punktów, 3 zbiórki i cztery asysty ????????#plkpl pic.twitter.com/JVdllpYDvr
— PLK (@PLKpl) 26 marca 2017
Asseco w pierwszej kwarcie potrafiło zaskoczyć mistrzów Polski i uzyskać sporą przewagę. Drugą część meczu zielonogórzanie rozpoczęli od serii 15:1, a to pozwoliło im później kontrolować sytuację i wygrać ostatecznie 84:64.
- Wiedzieliśmy, że Asseco ma za sobą bardzo ciężki terminarz, ale byliśmy świadomi tego, że będą walczyć i będą mieli cechy, które ten zespół zawsze miał. Byliśmy do tego bardzo dobrze przygotowani. Udało nam się to spotkanie w dobrym stylu wygrać. Teraz musimy myśleć o kolejnych rywalach - powiedział Matczak.
- Chciałbym bardzo podziękować kibicom w Gdyni za bardzo miłe przywitanie. Ja również im wszystkim dziękuję. Do zobaczenia! - dodał.