19. kolejka: Polski Cukier świetny w drugiej połowie, ogrywa AZS
fot. Andrzej Romański

,

Lista aktualności

19. kolejka: Polski Cukier świetny w drugiej połowie, ogrywa AZS

Polski Cukier trafiał trójki w drugiej połowie spotkania z AZS Koszalin i dlatego wygrał w ostatnim meczu kolejki 84:77. Energa Czarni Słupsk zagrała bardzo dobrze w ostatniej kwarcie meczu w Tarnobrzegu i dzięki temu pokonała Siarkę 83:71. Sporo emocji przyniósł mecz w Zielonej Górze. Stelmet potrzebował dogrywki, aby zwyciężyć z Polpharmą 86:80. Trzy kwarty spotkania Anwilu z MKS były bardzo wyrównane, ale ostatecznie to włocławianie wygrali 68:57 i pozostają niepokonani przed własną publicznością.

,

Polski Cukier Toruń – AZS Koszalin 84:77

Koszalinianie bardzo zaskoczyli Polski Cukier w pierwszych minutach spotkania. AZS był skuteczny z dystansu i mógł liczyć na Patrika Audę, po którego rzucie było już 11:2. Później zaczął jeszcze trafiać Artur Mielczarek, a po rzutach wolnych Audy przewaga gości wzrosła nawet do 14 punktów. Zespół trenera Jacka Winnickiego uruchomił w ataku Łukasza Wiśniewskiego oraz Markeitha Cummingsa i dzięki temu zbliżył się na cztery punkty. W drugiej kwarcie po trójce Wiśniewskiego torunianie zmniejszyli straty do dwóch punktów, ale później z dystansu trafiali Mielczarek oraz Hannah. Po rzucie Audy AZS wygrywał 39:29. Do końca pierwszej połowy koszalinianie nie oddali przewagi i po 20 minutach prowadzili siedmioma punktami.

W trzeciej kwarcie gospodarze zaczęli odzyskiwać swój rytm. Polski Cukier zbliżał się na jeden punkt, ale dopiero w połowie tej części meczu po trafieniach Danny’ego Gibsona wrócił na prowadzenie. Na parkiecie pojawili się też A.J. Walton oraz Mikołaj Witliński i AZS jeszcze zdobył przewagę. Końcówka kwarty należała jednak do Gibsona – m.in. dzięki jego dwóm trójkom torunianie wygrywali 62:56. Ostatnia część meczu była już pod kontrolą zespołu z Torunia. Co prawda po akcji 2+1 Adama Pechacka goście zbliżyli się cztery punkty, ale później za trzy trafiali Michalak i Gibson, a Polski Cukier prowadził już 74:64. W ważnych momentach trafiał też Wiśniewski, a po rzutach wolnych Michalaka gospodarze wygrali ostatecznie 84:77.

Najlepszym zawodnikiem gospodarzy był Danny Gibson, który zdobył 23 punkty, siedem zbiórek i 11 asyst. Łukasz Wiśniewski dołożył do tego 21 punktów, pięć zbiórek i trzy asysty. W ekipie gości wyróżniał się Patrik Auda z 19 punktami, ośmioma zbiórkami i trzema asystami.

 

 

Siarka Tarnobrzeg – Energa Czarni Słupsk 71:83

Słupszczanie rozpoczęli to spotkanie bardzo ofensywnie – po czterech punktach z rzędu zdobytych przez Cheikha Mbodja prowadzili 9:3. Później mieli jeszcze pięć punktów przewagi dzięki trafieniu Jarosława Mokrosa, ale Siarka odrabiała straty i po akcjach Mfona Udofii doprowadzała do remisu. Rzut wolny Justina Jacksona pozwolił jednak gościom wygrywać 25:21. W kolejnej części meczu najpierw po trafieniu Kacpra Młynarskiego był remis, a późniejsza trójka Jakuba Zalewskiego dała przewagę gospodarzom. Tarnobrzeżanie prowadzili nawet sześcioma punktami po akcji 2+1 Udofii. Ostatecznie po 20 minutach zawodnicy trenera Zbigniewa Pyszniaka cieszyli się z wyniku 41:38.

Trzecia kwarta ponownie była bardzo wyrównana. W pewnym momencie gospodarze prowadzili nawet sześcioma punktami po rzucie Kacpra Młynarskiego, ale po kilku minutach do wyrównania doprowadzał Jarosław Mokros. Dzięki trafieniom Marka Zywerta i Justina Jacksona słupszczanie mieli cztery punkty przewagi. W ostatniej części spotkania zespół trenera Donaldasa Kairysa poprawił grę w obronie i zaczął odskakiwać rywalom. Po trafieniach Harpera i Mokrosa Energa Czarni prowadziła już 11 punktami. Tego Siarka nie była w stanie odrobić. W ostatniej akcji trójkę trafił jeszcze Jakub Patoka, a słupszczanie wygrali 83:71.

Najlepszym zawodnikiem gości był Jarosław Mokros z 18 punktami i 11 zbiórkami. Justin Jackson dołożył do tego 17 punktów i dziewięć zbiórek. Po 16 punktów dla gospodarzy zanotowali Kacper Młynarski i Mfon Udofia.

 

 

Stelmet Zielona Góra – Polpharma Starogard Gdański 86:80 (po dogrywce)

Spotkanie na początku układało się po myśli Stelmetu. Po serii 9:0 i trafieniach Łukasza Koszarka oraz Dejana Borovnjaka zielonogórzanie prowadzili już 14:6. Polpharma nie zamierzała się jednak poddawać – wykorzystała dobrze Johnny’ego Dee oraz Michaela Hicksa i dzięki nim doprowadziła do remisu. Rzut Dee Bosta dał dwupunktową przewagę gospodarzy po 10 minutach. Druga kwarta była bardzo wyrównana, a starogardzianie potrafili wychodzić nawet na minimalne prowadzenie. W końcówce pierwszej połowy zespół trenera Saso Filipovskiego zdobył jednak siedem kolejnych punktów i po trójce Przemysława Zamojskiego wygrywał 37:34.

Trzecia kwarta była bardzo podobna. Stelmet potrafił zdobyć nawet sześć punktów przewagi po rzutach Przemysława Zamojskiego i Adama Hrycaniuka, ale później ponownie rozbudził się w ataku Michael Hicks. Jego trójki pozwoliły zbliżyć się gościom na jeden punkt, ale w ostatnich sekundach tej części meczu trafienie Łukasza Koszarka dało wynik 59:55. Czwarta część meczu była nadal niezwykle wyrównana. Do kolejnego remisu na minutę przed końcem doprowadził Dee Bost. Zarówno Polpharma, jak i Stelmet miały szanse na zwycięstwo w podstawowym czasie gry, ale jednak do rozstrzygnięcia potrzebna była dogrywka. W dodatkowym czasie gry goście prowadzili już czterema punktami po trójce Damiena Kinlocha, ale od tego momentu mistrzowie Polski zanotowali serię 12:0 i po rzutach wolnych Nemanji Djurisicia prowadzili aż 86:78. Starogardzianie nie mieli już czasu, aby odrobić te straty i dzięki temu kolejne zwycięstwo zanotował Stelmet.

Najlepszym zawodnikiem gospodarzy był Dee Bost z 21 punktami. Łukasz Koszarek dołożył 16 punktów i pięć asyst. W Polpharmie wyróżniał się Michael Hicks – zdobył 27 punktów, sześć zbiórek i pięć asyst.

 

Rosa Radom – PGE Turów Zgorzelec 81:71

Pierwsze minuty spotkania należały do zgorzelczan. Po serii 9:0 i trafieniach Mateusza Kostrzewskiego oraz Camerona Tatuma PGE Turów prowadził 13:5. W dalszej fazie tej kwarty świetnie radził sobie Kirk Archibeque i to głównie dzięki niemu goście prowadzili nawet 23:10. Siedem punktów w tej części meczu dla Rosy zdobył Daniel Szymkiewicz. W drugiej kwarcie zespół trenera Piotra Ignatowicza powiększał swoją przewagę. Po trójkach Jakuba Karolaka było już 40:19. Od tego momentu radomianie zaczęli trafiać z dystansu, zanotowali serię 15:2 i po trafieniu Michała Sokołowskiego przegrywali już tylko ośmioma punktami.

W trzeciej kwarcie zespół trenera Wojciecha Kamińskiego nadal odrabiał straty. Gdy po trójce Toreya Thomasa zbliżył się na dwa punkty, to PGE Turów potrafił odskoczyć jeszcze na osiem punktów przewagi po rzucie Mateusza Kostrzewskiego. Wtedy jednak Rosa zanotowała serię 10:0 i po rzucie Szymkiewicza wyszła na prowadzenie 53:51. Po 30 minutach rywalizacji miała cztery punkty przewagi. Ostatnia kwarta to kontynuacja dobrej gry radomian. Po trójce Thomasa gospodarze wygrywali 10 punktami, a to pozwoliło im już kontrolować sytuację na parkiecie. PGE Turów nie był w stanie się już zbliżyć i dlatego Rosa wygrała ostatecznie 81:71.

Najlepszym zawodnikiem gospodarzy był Michał Sokołowski, który zdobył 20 punktów, cztery zbiórki i cztery asysty. Torey Thomas dołożył 18 punktów, dziewięć zbiórek i siedem asyst. Po 18 punktów dla PGE Turowa zanotowali Daniel Dillon i Kirk Archibeque.

 

Anwil Włocławek – MKS Dąbrowa Górnicza 68:57

Zespół trenera Igora Milicicia świetnie rozpoczął spotkanie – po trójce Roberta Skibniewskiego i rzutach wolnych Davida Jelinka prowadził 8:0. Później jednak MKS zdobył dziewięć punktów z rzędu i głównie dzięki Rashaunowi Broadusowi zdobył przewagę. Goście często byli faulowani i przez to stawali na linii rzutów wolnych. Po kolejnych trafieniach Piechowicza wygrywali 21:17. W drugiej części meczu dąbrowianie prowadzili nawet sześcioma punktami, ale straty trójkami zmniejszał Danilo Andjusić, a po rzucie Skibniewskiego był remis. Ekipa trenera Drażena Anzulovicia mogła jednak liczyć na Broadusa i Williamsa, a po rzucie wolnym Zmarlaka wygrywała po 20 minutach 36:31.

W trzeciej kwarcie gospodarze zaczęli odrabiać straty, a było to możliwe głównie dzięki trójkom Fiodora Dmitriewa – to właśnie jego trafienie doprowadziło do remisu, a kolejne dało przewagę Anwilowi. W tej części meczu MKS potrafił jeszcze zdobyć przewagę dzięki akcjom Erica Williamsa i Rashauna Broadusa, ale to włocławianie wygrywali 52:51. W pewnym momencie ostatniej kwarty Anwil zanotował serię 10:0 i po trójce Davida Jelinka miał już jedenastopunktowe prowadzenie. Tego goście nie byli już w stanie odrobić. Ostatecznie zespół z Włocławka wygrał 68:57.

Najlepszym strzelcem Anwilu był David Jelinek, który zdobył 15 punktów. Po dziewięć punktów dołożyli Robert Skibniewski i Fiodor Dmitriew. W ekipie MKS wyróżniał się Rashaun Broadus z 18 punktami.

 

Trefl Sopot – King Wilki Morskie Szczecin 73:75

Sopocianie zaskoczyli swoich rywali w pierwszych minutach spotkania. Najpierw po trafieniach Atera Majoka prowadzili 7:2, a później po serii 9:0 i rzucie Piotra Śmigielskiego wygrywali aż 16:5. Inaugurująca kwarta zakończyła się dziewięciopunktową przewagą gospodarzy. W drugiej części meczu Paweł Leończyk trzy razy z rzędu trafił z dystansu, a później swoją akcję wykończył Paweł Kikowski i King Wilki Morskie zbliżył się na pięć punktów. Następne trafienia Kikowskiego zmniejszyły straty do jednego punktu, ale dopiero rzut Russella Robinsona dał gościom remis po 20 minutach rywalizacji.

Trzecia kwarta była niezwykle wyrównana i nawet gdy Trefl wyszedł na trzypunktowe prowadzenie po rzucie Marcina Dutkiewicza, to po chwili dzięki trafieniu Brandona Browna przewagę mieli goście. Ta „wymiana ognia” zakończyła się wynikiem 55:53 dla szczecinian na koniec trzeciej kwarty. W ostatniej części meczu King Wilki Morskie zdobył pięć punktów przewagi po rzutach wolnych Kikowskiego, ale po kilku minutach i trójce Marcina Dutkiewicza był już remis. W samej końcówce kluczowe okazały się trafienia Michała Nowakowskiego – to dzięki nim goście znowu prowadzili pięcioma punktami. To wystarczyło do wygrania tego spotkania. W ostatniej akcji trójkę trafił jeszcze Paweł Krefft, ale nie miała ona już wpływu na rezultat.

Paweł Kikowski był najlepszym strzelcem szczecinian – rzucił 20 punktów. Po 11 punktów dołożyli Russell Robinson i Paweł Leończyk. W ekipie z Sopotu wyróżniał się Tyreek Duren z 16 punktami i czterema asystami.

 

Polfarmex Kutno - Śląsk Wrocław 71:60

Zespół trenera Emila Rajkovicia świetnie wszedł w ten mecz - po dwóch akcjach Jarvisa Williamsa prowadził 7:0. Później dzięki trójkom Kevina Johnsona i Jarosława Zyskowskiego gospodarze zbliżyli się na trzy punkty, ale Śląsk utrzymywał jeszcze przewagę. Dopiero później Polfarmex zanotował serię 8:0 i po kolejnej akcji Johnsona było już 18:15. W drugiej części meczu lepiej spisywali się kutnianie. Dzięki trafieniu Grzegorza Grochowskiego prowadzili pięcioma punktami. Wrocławianie potrafili zbliżyć się jeszcze do wyniku 31:30 po trójce Kamila Chanasa, ale ostatecznie po 20 minutach lepsi byli zawodnicy trenera Jarosława Krysiewicza - 36:32.

Przez trzy minuty trzeciej kwarty zespołowi z Wrocławia udawało się być blisko rywali, ale wtedy świetnie zaczął grać Josh Parker i to dzięki niemu Polfarmex odskoczył na dziewięć punktów. Od tego momentu gospodarze kontrolowali sytuację na parkiecie, a po trójkach Jareckiego i Grochowskiego wygrywali 60:47. Ostatnia część meczu była wyrównana, ale to oznaczało jednocześnie, że Śląsk nie odrabiał strat. Nieźle radził sobie Kevin Johnson, a gospodarze zwyciężyli ostatecznie 71:60.

Najlepszym zawodnikiem Polfarmexu był Jarosław Zyskowski z 15 punktami. 13 punktów i 11 zbiórek dołożył Kevin Johnson. W ekipie Śląska wyróżniał się Jarvis Williams z 20 punktami i sześcioma zbiórkami.

 

Start Lublin – Asseco Gdynia 69:80

Po pierwszych minutach spotkania i trafieniach Przemysława Żołnierewicza oraz Jakuba Parzeńskiego Asseco prowadziło 9:6. Kilka minut później Start zanotował jednak serię 11:0 i dzięki trójkom Marko Popovicia oraz Grzegorza Małeckiego wygrywał nawet 19:11. Małecki trafił jeszcze jeden raz z dystansu na koniec kwarty i ustalił wynik na 24:17. Przewaga Startu wzrosła nawet do 11 punktów do rzutach wolnych Marcina Salamonika. Gdynianie poprawili jednak obronę, zanotowali serię 15:1 i dzięki trafieniom Filipa Matczaka oraz Anthony’ego Hickeya nie tylko odrobili straty, ale wygrywali 38:31.

Gospodarze rozpoczęli trzecią kwartę od serii 8:0 i po rzucie Jarosława Trojana wrócili na minimalne prowadzenie. Późniejsze trójki Przemysława Frasunkiewicza i Filipa Matczaka dały jednak ponownie przewagę Asseco. Gdynianie grali swoją koszykówkę i nie pozwalali na wiele rywalom w ataku. Dzięki rzutowi z dystansu Piotra Szczotki wygrywali 10 punktami. Ostatnia kwarta niczego nie zmieniła, a zespół trenera Tane Spaseva powiększał prowadzenie – po trójce Sebastiana Kowalczyka było aż 76:61. Ostatecznie lublinianie zmniejszyli trochę straty, ale i tak zwycięstwo Asseco było zdecydowane.

Najlepszym zawodnikiem gości był Filip Matczak z 25 punktami i czterema asystami. 13 punktów, pięć zbiórek i pięć asyst dołożył Przemysław Frsunkiewicz. W ekipie Startu wyróżniał się Grzegorz Małecki z 17 punktami.

 

-----