Romański o finałach TBL: Atuty i słabości
fot. Andrzej Romański

Lista aktualności

Romański o finałach TBL: Atuty i słabości

Już w środę i czwartek rozpoczynają się decydujące rundy o medale ekstraklasy koszykarzy, czyli Tauron Basket Ligi. Komentator Polsatu Sport Adam Romański opisuje słabości i atuty każdego z czterech rywalizujących zespołów: PGE Turowa Zgorzelec ze Stelmetem Zielona Góra (rozpoczynający się w czwartek finał o złoto) oraz Energi Czarnych Słupsk z Rosą Radom (rywalizacja o brąz od środy).

FINAŁ

PGE Turów Zgorzelec

Obraz po półfinale: Dwa pewne zwycięstwa z Energą Czarnymi Słupsk, w tym świetny występ w kluczowym meczu 3 w Gryfii, pokazały moc mistrzów Polski sprzed roku. Przegrana u siebie w meczu 1 i niespodziewane męki w meczu 4 pokazują, że nie każdy mecz zgorzelczan w tym play-off jest dopracowany. Słupszczanie nie byli jednak w stanie poradzić sobie z mocą fizyczną (siłą i warunkami), tak zbudowany i tak wytrenowany zespół PGE Turowa mimo różnych wyników zawsze imponował i wzbudzał podziw.

Atuty do wykorzystania: Przewaga fizyczna na każdej pozycji, ale nie można pominąć także przewagi technicznej. Mardy Collins jest wysoki i silny, ale przecież także świetnie rozgrywa, a zabrać mu piłkę z kozła to sztuka najwyższych lotów. Damian Kulig nie ustępuje siłą Adamowi Hrycaniukowi, a jego umiejętności techniczne ceni się wyżej. Na pozycji 3 zgorzelczanie mają potencjalnie trzech obrońców dla Quintona Hosleya (Chyliński, Czyż, Wright), ale każdy z nich też może być przecież wyzwaniem dla Amerykanina, kiedy ten będzie w defensywie. Tu wszystkie medale mają dwie strony. Kolejny atut to atak. PGE Turów broni solidnie, ale atak prowadzony jest z każdej pozycji na boisku, przez każdego gracza, czy to w pozycyjnym czy to w kontrze. To dla rywala w finale będzie problemem podstawowym.

Słabości do ukrycia: Kilka z nich skupia się na osobie Mardy'ego Collinsa. Po pierwsze jego wybuchowość (faule techniczne, uderzenia rywali) kosztuje go już co najmniej nieobecność w jednym meczu finału. Amerykanin jest ważny i każde jego kolejne zniecierpliwienie, poddanie się prowokacjom lub nerwom, będzie stratą dla zespołu. Daleka od ideału obrona indywidualna na obwodzie z jego udziałem też często jest do wykorzystania przez rywali i trener Miodrag Rajković na pewno będzie się starał to umiejętnie maskować. Pierwszy mecz z Energą Czarnymi pokazał też, że pasywność drużyny w ataku oraz wybieranie odpowiednich pozycji i momentów do rzutów za trzy punkty mogą sprawić ogromne kłopoty grze PGE Turowa. Stelmet wszystkie momenty słabości w tych elementach na pewno wykorzysta. W sumie Trudno te cechy nazwać w zasadzie słabościami, ale mistrz - i lider tabeli po rundzie zasadniczej - na polskim podwórku naprawdę ma ich niewiele. Wydaje się, że w zasadzie jeśli zagra swoje, to ma wszelkie atuty, żeby znów być mistrzem.

Czytaj całość na polsatsport.pl