PBG Basket - PGE Turów (1:2): Sposób Stelmacha
fot. Grzegorz Bereziuk

,

Lista aktualności

PBG Basket - PGE Turów (1:2): Sposób Stelmacha

Spotkanie PBG Basketu Poznań i PGE Turowa po raz kolejny przebiegało według podobnego scenariusza. Tym razem to jednak poznaniacy zachowali więcej zimnej krwi w końcówce i rywalizacja w tej parze trwa dalej. Duży wpływ na wygraną gospodarzy miała dyspozycja Piotra Stelmacha, który zdobywał kluczowe punkty.

,

Kibice w Poznaniu obejrzeli niezwykle emocjonujące spotkanie. To jednak nic dziwnego w przypadku meczów pomiędzy PBG Basketem Poznań a PGE Turowem Zgorzelec. Obserwując dotychczasową rywalizację obu zespołów w tym sezonie, można było być niemal pewnym, że losy meczu będą ważyć się do ostatnich sekund. - Należało się spodziewać kolejnego podobnego meczu. Grały przecież dwie drużyny, które prezentują podobny poziom - podkreślił rzucający PBG Basketu Poznań Piotr Dąbrowski.

Przez większość spotkania na minimalnym prowadzeniu znajdowali się zgorzelczanie. Było to głównie możliwe dzięki znakomitej skuteczności w rzutach za trzy punkty. - W całym meczu wpadało bardzo wiele trójek. Gry pod kosz było stosunkowo niewiele w wykonaniu Turowa. Dzięki trójkom goście trzymali przez cały czas wynik i z tego wynikały nasze problemy przez większość tego meczu - zauważył Piotr Dąbrowski.

PBG Basket przełamał gości w czwartej kwarcie. Gospodarze odrobili czteropunktową stratę i za sprawą Eddiego Millera wyszli na długo oczekiwane prowadzenie. - Mieliśmy kolejny horror w końcówce. To już powoli tradycja w tej rywalizacji. Tym razem jednak to my wykorzystaliśmy swoje szanse i możemy cieszyć się ze zwycięstwa, które było dla nas bardzo ważne - powiedział silny skrzydłowy PBG Basketu Piotr Stelmach, który po raz kolejny w rywalizacji ze zgorzelczanami zagrał znakomicie.

Stelmach skuteczny był zwłaszcza w końcówce i można powiedzieć, że jego znakomita gra w sposób znaczący przyczyniła się do zwycięstwa gospodarzy. Na około minutę przed końcem to właśnie on zdobywał kluczowe punkty. Zawodnik gospodarzy potrafił również opanować nerwy, kiedy stawał na linii rzutów wolnych. - Turów należy chyba do tych drużyn, które mi po prostu leżą. W zeszłym sezonie również było podobnie. Zagrałem już kilka dobrych spotkań przeciwko tej drużynie i oby tak dalej. Nie wiem, jaki jest tego powód. Czy w kluczowych momentach drżała mi ręka? Pewnie drżała, ale na szczęście udało mi się powstrzymać nerwy - powiedział Stelmach.

Na niewiele ponad 20 sekund przed końcem poznaniacy byli już niemal pewni sukcesu we wtorkowym spotkaniu. PBG Basket prowadził 74:69, ale dał gościom jeszcze jedną szansę na odwrócenie losów meczu. Po niesportowym faulu Cliffa Hawkinsa zgorzelczanie mogli wykorzystać dwa rzuty wolne, a później zdobyć punkty po wprowadzeniu piłki zza linii bocznej. Goście popełnili jednak duży błąd, ponieważ na linii rzutów wolnych zamiast Konrada Wysockiego stanął Torey Thomas. Zauważył to Cliff Hawkins i PGE Turów ostatecznie stracił szansę na wygraną. W posiadanie piłki weszli gospodarze i stało się jasne, że w środę w hali AWF odbędzie się kolejne spotkanie. - O tej sytuacji trzeba rozmawiać z sędzią. To nie ja podjąłem taką decyzję, tylko sędzia tego spotkania - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej trener gości Jacek Winnicki.

Tym samym rywalizacja w parze PBG Basket Poznań - PGE Turów Zgorzelec trwa dalej. - Na pewno zrobimy wszystko, żeby wrócić do Zgorzelca. Jutro czwarte spotkanie w tej serii i nie mam wątpliwości, że stać nas na zwycięstwo. Po dzisiejszej wygranej moi zawodnili na pewno się podbudowali. Uważam, że jutro należy spodziewać się jeszcze bardziej zażartej walki na parkiecie - powiedział trener gospodarzy Milija Bogicević.

rn

- Tak jak w każdym meczu tej serii, o wygranej zadecydowała jedna akcja. Na pewno przeanalizujemy cały dzisiejszy mecz. Stać nas na wygraną w czwartym spotkaniu. Wydaje mi się, że nadal jesteśmy w dobrej sytuacji - wyjaśnił z kolei silny skrzydłowy PGE Turowa Michał Gabiński.

rn

Kolejne spotkanie tej paru w środę o godz. 19 w hali AWF w Poznaniu.