,

Lista aktualności

Polonia - Prokom: Bez niespodzianki

Gdy Jagodnik pudłował, Polonia prowadziła. Po przerwie Słoweniec trafiał, zdobył 19 punktów, a Prokom wygrał 90:84.

,

Sopocianie przyjechali do Warszawy bez Tomasa Pacesasa i Istvana Nemetha, a chory Adam Wójcik ani na moment nie wszedł na boisko. Polonia zaczęła od mocnego uderzenia – świetnie grał Leszek Karwowski (13 punktów w pierwszej połowie), a warszawianie wygrywali już 12 punktami. Fatalnie pudłował Jagodnik – do przerwy tylko 4 punkty (2/10 z gry). – To była fatalna gra, dawno takiej nie widziałem. Defensywa i skuteczność były słabe. A zespół Polonii był bardzo skuteczny – komentował po spotkaniu trener sopocian Eugeniusz Kijewski.

Jednak po przerwie Jagodnik zagrał fantastycznie. W trzeciej kwarcie zdobył 15 punktów i właściwie w pojedynkę odrobił straty. Ze Słoweńcem nie mógł sobie poradzić nikt, a próbowali go pilnować Koszarek, Roszyk, Przybylski i Shields. Trzecią kwartę sopocianie wygrali aż 31:13. – Nie potrafiliśmy powstrzymać szybkiego ataku Prokomu, były złe decyzje rzutowe, straty. Wszystko to zdecydowało, że potem musieliśmy gonić – zauważał trener warszawian Paweł Czosnowski.

W czwartej kwarcie pogoń niezbyt się udawała, bo świetnie grał Rashid Atkins. Amerykanin trzy razy trafił za trzy i kilka razy w popisowy sposób podał piłkę pod kosz. Po trzeciej trójce, trafionej z rogu boiska równo z syreną, na cztery minuty przed końcem Prokom prowadził już szesnastoma punktami. Odpowiedź na Atkinsa stołeczny zespół znalazł dopiero na dwie minuty przed końcem – będący wcześniej w cieniu Ricky Shields (na zdjęciu) w ciągu kilkunastu sekund dwa razy trafił za trzy. A że osobistych nie trafiali Atkins i Masiulis, koszykarze ze stolicy uwierzyli, że można jeszcze w tym meczu powalczyć.

Nadzieje te rozwiał Jeff Nordgaard. Entuzjastycznie przyjęty w Warszawie skrzydłowy Prokomu najpierw trafił za trzy z rogu, po świetnym podaniu od Atkinsa, a potem faulowany przy zbiórce nie pomylił się z wolnych. W drugiej połowie bardzo krótko grał Leszek Karwowski, który świetnie zaczął mecz. – Leszek miał kontuzję mięśni brzucha – tłumaczył po spotkaniu trener Polonii. – To prawda, ale powiedziałem trenerowi, że mogę grać. To decyzja trenera, ja nie podnoszę tematu – komentował Karwowski.

- W przerwie po konstruktywnych naradach była zupełnie inna drużyna. Zaczęliśmy bronić i później kontrolowaliśmy mecz. – mówił po spotkaniu trener Kijewski. Do przerwy wydawało się, że Polonia może sprawić niespodziankę i pokonać sopocian, ale w drugiej połowie mistrz nie pozostawił stołecznym koszykarzom złudzeń. – Nie da się wygrać z Prokomem, gdy trzecią kwartę przegrywa się 13:31. – komentował po spotkaniu Karwowski.

Porażka z Prokomem stawia warszawian w trudnej pozycji. Aby awansować do play off, trzeba będzie wygrać co najmniej dwa z pozostałych czterech spotkań. A przed Polonią tylko jeden mecz u siebie – z Polpharmą i trzy ciężkie wyjazdy do Słupska, Grudziądza i Wrocławia. - Ja podchodzę do tego tak, że nie ma co kalkulować. Wychodzimy na następny mecz i gramy jak zawsze – przekonuje Karwowski.