Lista aktualności

Kotwica zatopiona

Polonia nie musiała grać nadzwyczajnie, by pokonać Kotwicę Kołobrzeg 69:54. Trener Wojciech Krajewski ma spory ból głowy, bo beniaminek przegrał już trzeci mecz. Na razie zanosi się na zmiany – po meczu w Warszawie pracę stracił Rahsaan Johnson.


Polonia nie musiała grać nadzwyczajnie, by pokonać Kotwicę Kołobrzeg 69:54. Trener Wojciech Krajewski ma spory ból głowy, bo beniaminek przegrał już trzeci mecz. Na razie zanosi się na zmiany – po meczu w Warszawie pracę stracił Rahsaan Johnson.

Czy to koniec rotacji w składzie? – Na razie miotam się z decyzjami – mówi Krajewski. Za Johnsona, który w Warszawie wypadł bardzo przeciętnie, ma grać Bojan Malasevic. Ma, bo Serb wciąz jest w swoim rodzinnym kraju i na środkowy mecz z Turowem pewnie nie zdąży. W takim wypadku zastąpić ma go Robert Trojanowski.

Tylko ty te zmiany coś dadzą? Polonia zagrała ambitnie, mocno w obronie i choć wielkiej gry nie pokazała to i tak wygrała pewnie i spokojnie. Mecz rozstrzygnął się w pierwszej kwarcie – Polonia przycisnęła w obronie, zagrała kilka kontr i już prowadziła 10 punktami. - Graliśmy słabo – mówił po meczu o swoim zespole trener Krajewski. Potem przewaga się jeszcze zwiększyła i balansowała pomiędzy 15 a 20 punktami. Tylko przez kilkadziesiąt sekund czwartej kwarty, po rzutach Radovicia i Djuricia, goście uwierzyli, że coś jeszcze mogą w Warszawie zdziałać, ale potem za bardzo nie wiedzieli jak, a warszawianie niczym wytrawny bokser, punktowali ich słabości.

- Dobrze było w obronie, w ataku były pewne problemy. – podsumował mecz trener Polonii Wojciech Kamiński. Faktycznie, nowa Polonia to zespół obrony i szybkiej kontry. Problemy są z atakiem pozycyjnym, który wygląda ciekawie, gdy piłkę dostają pod koszem Karwowski lub Taylor. Jednak większość akcji zaczyna się i kończy od Branduna Hughesa, który dobre fragmenty przeplata ze słabszymi. Widać też, że trener ma małe pole manewru jeśli chodzi o rezerwowych – Michał Przybylski i Dominik Majewski dopiero uczą się poważnego basketu i na ich regularną dobrą grę chyba na razie nie można liczyć. Regularnie gra natomiast Mariusz Bacik, który wciąż powiela kilka tych samych manewrów, które są skuteczne do momentu gdy w takiej taktyce rozezna się rywal. Tak było w meczu z Kotwicą, gdy Toni Simic na początku dał się dwa razy ograć, ale potem skutecznie blokował.

Zagadką dla wszystkich była na pewno gra Roberta Owensa, który walczy o to, by zostać w Warszawie (ma miesięczny kontrakt). Amerykanin gra bardzo spokojnie (szczególnie, jeśli porównamy go z Taylorem i Hughesem) ale nie jest to spokój rutyniarza, a raczej bierność, wynikająca z niemocy. Widać, że Owens ma pewne zalety – potrafi ładnie minąć, jest skoczny. Problem w tym, że robi to, co widać, że wychodzi mu gorzej – rzuca z dystansu, zamiast bić się pod koszem czeka na obwodzie.

Niskich skrzydłowych nie brakuje natomiast w Noteci, a najlepsze wrażenie sprawili w Warszawie dwaj wychowankowie Polonii. Krzysztof Sidor w pierwszej kwarcie w pojedynkę uchronił swój zespół przed pogromem, a Robert Pacocha dał mocną zmianę w trzeciej kwarcie. Trener Krajewski pozytywnie ocenił debiut Toniego Simicia, który przed meczem trenował zaledwie dwa razy. Czy jednak macedoński center, który dobrze blokuje, ale średnio czuje się pod koszem, jest tym, na co w Kołobrzegu czekano? – Simic ma dobry rzut z dystansu i za trzy, pod koszem gra mało – mówił o zawodniku obecny na meczu trener reprezentacji Polski Veselin Matic.

Kogo szkoleniowiec kadry ocenił najwyżej? Krzysztofa Roszyka i trudno się z taką oceną nie zgodzić. Obrońca Poloni w przebudowanym składzie jest spoiwem, które łączy doświadczoną strefę podkoszową z młodym obwodem. Roszyk zbiera, walczy, podaje i choć na boisku jest zawsze trochę w cieniu, to wystarczy spojrzeć w statystyki, by docenić jego wkłąd w zwycięstwo.