,

Lista aktualności

Wszystko albo nic

To będzie najważniejszy mecz Prokomu Trefl w tym sezonie. Jeśli sopocianie chcą grać w Top 16, muszą wygrać w Zagrzebiu z Ciboną. W przypadku porażki tylko cud mógłby im pomóc w wykonaniu tego zadania. Trener Kijewski miał ponad tydzień na to, aby jego zespół odzyskał formę z początku sezonu.

,


Przed tym kluczowym meczem powodów do radości jest niewiele. Końcówka zeszłego roku przyniosła bowiem wiele zmartwień. Szczególnie martwiła forma podstawowych zawodników. Goran Jagodnik nie trafiał nawet z najprostszych pozycji, Tomas Pacesas, bardziej hamował grę zespołu niż jej pomagał. Co gorsza trener Kijewski nawet nie miał ich kim zmienić, gdyż dyspozycja chociażby Jeffa Nordgaarda również była daleka od optymalnej.

Na dodatek sopocianie tuż przed Wigilią w kompromitującym stylu przegrali mecz na własnym parkiecie ze Stalą Ostrów Wlkp. O ile porażki w Eurolidze, mimo słabej gry, można było tłumaczyć siłą rywala, o tyle, po meczu ze Stalą zabrakło argumentów. Kibice wygwizdali swoich graczy, a klub został dość mocno skrytykowany w prasie. W czasie przerwy świątecznej aż huczało od plotek. Zwolnieni mieli zostać trenerzy i najmniej przydatni gracze rezerwowi. Do zmian jednak nie doszło i do Zagrzebia zespół udał się w niezmienionym składzie.

Trener Kijewski miał ponad tydzień czasu, aby przygotować swoich zawodników do tego spotkania. Jeśli sopocianie mają ten mecz wygrać, nie mogą zagrać tak jak w grudniu. Potrzebny jest Prokom z listopada, który gromił Armani Jeans na wyjeździe i pewnie ograł Cibonę na własnym parkiecie.

To właśnie spotkanie z chorwackim zespołem w hali Olivia, było ich najlepszym meczem w tym sezonie. Prokom wygrał wtedy 80:64, głównie dzięki grze zespołowej. Mistrzowie Polski w stu procentach wykonali założenia taktyczne. Ograniczyli poczynania Scooniego Penna, a w ataku wykorzystali wysokich graczy i łapali na faule Mate Skelina. Fenomenalnie grał Tomas Masiulis, który zaliczył 10 punktów, 10 zbiórek i 8 asyst. Po jego zagraniach dwójkowych i wyprowadzanych kontratakach ręce same składały się do oklasków. Dobrze grał też Goran Jagodnik, którzy zdobył 21 punktów.

Aktualna forma to jednak nie jedyny problem sopocian. Do składu Cibony powrócili już Marino Bazdarić i Damir Rancić, których zabrakło w pierwszym meczu. W tym wypadku nie można się skupić w defensywie na jednym Scoonie Pennie. Obaj jeszcze nie doszli do optymalnej dyspozycji, ale i tak będą bardzo groźni, szczególnie w rzutach z dystansu.

Chorwacki zespół nie przegrał jeszcze w tym sezonie we własnej hali, w której Prokom przegrał przed rokiem strasznie wysoko. Z porażką z Zagrzebia wyjechali Lietuvos, Armani Jeans i Olimpiakos. Ponadto Cibona wygrała także w Istambule. W ostatniej kolejce ligi adriatyckiej pokonała inny euroligowy zespół – Partizan.

To ostatnia szansa dla mistrzów Polski. Porażka z Ciboną będzie prawdopodobnie oznaczać pożegnanie się z rozgrywkami Euroligi po fazie grupowej. Dlatego sopocianie muszą się wzbić na wyżyny swoich możliwości i przełamać serię porażek. Inaczej pozostanie im tylko walka w polskiej lidze o kolejny tytuł mistrzowski.