,

Lista aktualności

Maciej Szlachtowicz: Improwizacja

- Oddaliśmy dużą ilość rzutów z obwodu, ale większość z nich nie wpadała do kosza- opowiada o wygranym spotkaniu z Notecią Inowrocław obrońca Ery Śląska, Maciej Szlachtowicz.

,


Michał Hernes: Czy dobrze wykorzystał Pan te ponad dwadzieścia minut, które spędził Pan na parkiecie w spotkaniu z Notecią?

Maciej Szlachtowicz: Mogłem zagrać lepiej w obronie. Nie udało mi się dobrze upilnować Gabe’a Martina, który zdobył sporo punktów. Mimo wszystko uważam, że obrona była w miarę dobra. Przede wszystkim miałem okazję się wykazać. Dużo biegaliśmy. Chyba wyszło to, że nie trenowaliśmy zbyt wiele razy w Orbicie. Nasza skuteczność za trzy była wręcz dramatyczna. Przede wszystkim moja i Ante Kapova. Z tego nie jestem zadowolony.

Ale Maciej Zieliński trafił czterokrotnie zza linii 6.25 metrów. Oznacza to, że można...

- On po raz kolejny grał na czwórce i chyba lubi tę pozycję. Nie kryli go, więc trafiał. Grał jak za dawnych, dobrych lat.

W tym spotkaniu koszykarze Ery Śląska sporo dzielili się piłką...

- To było trochę dziwne i myślę, że nie wyglądało fajnie z trybun. Nie graliśmy w ogóle tego, co planowaliśmy i co rozrysował nam trener. To była trochę improwizacja.

Wielokrotnie wymienialiście się podaniami na obwodzie. To oznacza, że baliście się wykonywać rzuty trzypunktowe?

- Nie wydaję mi się, żebyśmy się bali. Wręcz przeciwnie- oddaliśmy dużą ilość rzutów z obwodu, ale większość z nich nie wpadała do kosza. Trener zawsze powtarza, że jak ma się wolną pozycję to trzeba rzucać.

Takie rzuty mogą pomóc przełamać się...

- Tak jest. Można zyskać pewność siebie i w innych meczach, np.: na wyjeździe będzie nam wpadać. Na wyjazdach gramy o wiele lepiej i mówiąc szczerze nie wiem, z czego to wynika. Może to kwestia presji...

Teraz czeka was więcej spotkań w halach rywali...

- Dokładnie. Czekają nas wyjazdowe szlagiery z Polpakiem, Turowem i Anwilem. Bardzo ciekawe mecze, nie możemy się ich doczekać. W tym tygodniu czekają nas ciężkie treningi.

Oby Śląsk przez ten czas nie zapomniał, jak się rzuca w Orbicie.

- Przed meczem pucharowym będziemy tu trenować, więc myślę, że będzie okay.

Dalej trzeba będzie godzić grę w Dominet Basket Lidze z występami w europejskich pucharach.

- To chyba dobrze, że awansowaliśmy. My indywidualnie jako zawodnicy bardzo się z tego powodu cieszymy. Działacze trochę mniej, bo wiąże się to z całą masą podróży, wydatków i przerw w treningach. Musimy grać, zgłosiliśmy się i nie wolno nam się wycofać.

Na pierwszy ogień pójdzie Anwil...

- Niestety nie oglądałem ich piątkowego meczu z Turowem, ale wiem, że w drugiej kwarcie Turów prowadził bodaj dwunastoma punktami. W Anwilu nie ma wielu klasowych zawodników, aczkolwiek z tego co wiem obudził się Hajrić. Ignerski gra zaś na swoim poziomie. Zapowiada się ciekawy mecz.