,

Lista aktualności

Bronią i trafiają

Dobra obrona zespołowa przeciw kluczowym graczom Cibony, skuteczność środkowych - Andersena i Wójcika i świetna seria Gorana Jagodnika w trzeciej kwarcie - to wszystko złożyło się na pierwsze zwycięstwo sopocian w Eurolidze. Prokom wygrał z Ciboną 80:64.

,


Inauguracja sezonu 2005/06 w hali Olivia wypadła bardzo okazale. Sopocianie nie tylko wygrali spotkanie, ale byli na parkiecie bezsprzecznie lepsi w prawie każdym elemencie gry. Spotkanie mogło się podobać kibicom, gdyż mistrzowie Polski zaprezentowali bardzo mądrą, zespołową koszykówkę. Zaprocentowało zgranie graczy i doświadczenie z zeszłego sezonu.

Cibona to na razie zespół o wiele słabszy niż przed rokiem, choć na postawę tego zespołu miał wpływ brak Bazdarica i Rancica, którzy do Sopotu nie przyjechali z powodu kontuzji. Pod nieobecność swoich podstawowych zawodników, trener Anzulović nakazał dogrywanie piłek pod kosz do Mate Skelina, licząc na jego przewagę fizyczną nad Adamem Wójcikiem. Chorwat miał udany początek, kiedy zdobył 6 punktów, ale potem z każdą minutą grał coraz gorzej. Tak samo zresztą jak cała drużyna Cibony.

To zasługa świetnej defensywy sopocian. Mistrzowie Polski ograniczyli zwłaszcza poczynania Scooniego Penna, bez którego posypała się cała gra w ataku Chorwatów. Defensywa Prokomu Trefl świetnie ze sobą współpracowała, doskonale podwajając Amerykanina, gdy ten próbował penetracji. – Zagraliśmy podobnie jak w zeszłym sezonie, z pełnym zaangażowaniem. Tak trzeba grać – mówił na pomeczowej konferencji prasowej zadowolony trener Kijewski.

Równie dobrze Prokom Trefl wypadł w ataku. Spotkanie to miało czterech bohaterów: Gorana Jagodnika, Tomasa Masiulisa, Michaela Andersena oraz Adama Wójcika. Słoweniec powrócił do formy strzeleckiej i był najskuteczniejszym graczem meczu. W 33 minuty zdobył 21 punkty i 6 zbiórek. W kluczowej trzeciej kwarcie zdobył 9 punktów.

Tomas Masiulis tradycyjnie już był najmniej widocznym graczem na parkiecie, który robi najwięcej pożytecznego. Litwinowi zabrakło jedynie 2 asyst, aby zapisać się w historii Euroligi z triple-double. W zeszłym tygodniu po raz pierwszy dokonał tego Nikola Vujcić z Maccabi. Masiulis zgromadził na swoim koncie 10 punktów, 10 zbiórek i 8 asyst. To po jego zbiórkach i podaniach w trzeciej kwarcie gospodarze byli w stanie przyspieszyć grę i wypracować przewagę.

Adam Wójcik i Michael Andersen świetnie wypadli zwłaszcza w pierwszej połowie. W tym okresie udało im się wymusić cztery przewinienia Mate Skelina i zdobyć 18 punktów dla swojej drużynie. Szczególnie cieszy postawa Andersena, który wreszcie dostawał piłki w okolicy obręczy i doskonale mu się współpracowało z Wójcikiem, z którym w drugiej kwarcie jednocześnie przebywał na parkiecie.

Oczywiście zwycięstwo jest zasługą całej drużyny. Tomas Pacesas, Christian Dalmau, Istvan Nemeth, czy Filip Dylewicz też dołożyli swoje cegiełki do tej wygranej.

Przekonywujące zwycięstwo nad Ciboną pokazało, że Prokom Trefl z pewnością nie będzie chłopcem do bicia w tegorocznej edycji Euroligi. Co prawda powtórzenie sukcesu sprzed roku wciąż pozostaje w sferze marzeń, ale srodowy mecz pokazał, że mistrzowie Polski będą się bić o Top 16 do samego końca. Kolejna szansa na poprawienie dorobku już za tydzień, kiedy zespół uda się do Mediolanu na mecz z Armani.

Po meczu powiedzieli:

Drazen Anzulović, trener Cibony:Gratulacje dla Prokomu za wygrany mecz. My mieliśmy spore problemy przed spotkaniem. Dwóch moich podstawowych rzucających, Rancić i Bazdarić, jest kontuzjowanych, przez co dysponowałem tylko czwórką wartościowych graczy na obwodzie. Prokom był od nas lepszy w całym meczu, z tym, że w pierwszej połowie nasza defensywa funkcjonowała jeszcze bardzo dobrze. Po zmianie stron tego zabrakło i przewaga gospodarzy urosła.

Eugeniusz Kijewski, trener Prokomu Trefl:Dla nas to było bardzo ciężkie spotkanie pod względem psychologicznym. Pierwsze spotkanie przed własną publicznością, przed którą wszyscy chcieli się jak najlepiej zaprezentować. Początek mieliśmy ciężki. Pudłowaliśmy z czystych pozycji, ale w miarę upływu czasu było coraz lepiej. Przede wszystkim zagraliśmy dzisiaj bardzo dobrze w defensywie. Myślę, że to zadecydowało o naszym sukcesie.

Bennett Davison, skrzydłowy Cibony:Niestety nasza sytuacja kadrowa w zespole nie jest najlepsza. Przyjechaliśmy tu bez dwóch podstawowych graczy, inny grał z kontuzją, ale to nas nie usprawiedliwia. Przede wszystkim zawiedliśmy w obronie. Popełniliśmy zbyt wiele błędów, po których Prokom zdobywał punkty z czystych pozycji. Grając w ten sposób nie da się wygrać na wyjeździe.

Goran Jagodnik, skrzydłowy Prokomu Trefl: O naszym sukcesie zadecydowała trzecia kwarta. W niej znacznie przyspieszyliśmy grę, mieliśmy niezłą skuteczność z dystansu. Przede wszystkim opanowaliśmy jednak walkę na tablicach, co umożliwiło nam wyprowadzenie kontrataków. Wszyscy włożyli w ten mecz 100% zaangażowania i z dobrymi humorami pojedziemy za tydzień do Mediolanu.

Prokom Trefl Sopot- Cibona Zagrzeb 80:64 (20:20, 16:12, 26:116, 18:16)

Prokom Trefl: Jagodnik 21, Wójcik 16, Andersen 14, Masiulis 10, Nemeth 7, Pacesas 5, Dalmau 4, Dylewicz 3, Nordgaard 0