Początek meczu należał do gospodarzy, którzy głównie dzięki Łukaszowi Diduszce prowadzili już 7:0. MKS zaczął reagować, ale to King był stroną przeważającą. Dobrze w ataku czuł się również Martynas Paliukenas - po jego trójce przewaga wzrosła do 12 punktów. Straty zmniejszał przede wszystkim Cleveland Melvin - mimo to szczecinianie po pierwszej kwarcie wygrywali 25:19. Dzięki Szymonowi Łukasiakowi dąbrowianie zbliżyli się na cztery punkty, ale błyskawiczną serią 7:0 odpowiadali zawodnicy trenera Łukasza Bieli. Później gospodarze zanotowali kolejną serię - 10:0 - i po trójce Jakuba Schenka było już 44:26. Ostatecznie po pierwszej połowie King prowadził aż 23 punktami.
Dzięki trafieniu Justina Wattsa w trzeciej kwarcie przewaga gospodarzy nadal rosła. Później ekipa trenera Jacka Winnickiego co prawda potrafiła zanotować serię 6:0, ale ona tylko minimalnie zmniejszała ich straty. Po kolejnych trafieniach Pawła Kikowskiego oraz Mateusza Bartosza po 30 minutach było 78:55. Obaj trenerzy w ostatniej kwarcie mogli swobodnie korzystać z rezerwowych, bo wynik nie ulegał wielkiej zmianie. Szczecinianie pozwalali sobie nawet na efektowne akcje, nawet gdy MKS zaczął się zbliżać. Ostatecznie King zwyciężył 99:84.
Najlepszym strzelcem gospodarzy był Paweł Kikowski z 25 punktami. W ekipie gości wyróżniał się Cleveland Melvin, który zdobył 26 punktów i 5 zbiórek.