Amerykanin grał już w Polsce - w poprzednim sezonie był zawodnikiem ekipy ze Zgorzelca. Wtedy rozegrał jednak tylko osiem meczów, a później dostał kontuzji. W pierwszym spotkaniu po powrocie do Energa Basket Ligi trafił trójkę na zwycięstwo - w całym starciu zdobył 25 punktów, 5 zbiórek i 5 asyst.
- Trener w nas wierzył, mówił, że musimy grać twardo. W drugiej połowie wyszliśmy z dużą energią. Poprawiliśmy naszą grę, dzieliliśmy się piłką, lepiej radziliśmy sobie w obronie. To dało nam zwycięstwo. W ostatniej akcji dobrze widziałem obręcz i po prostu rzuciłem - mówił przed kamerami GTK Gliwice Myles Mack.
GTK źle weszło w ten mecz, ale w drugiej połowie krok po kroku odrabiało straty. Kluczowa okazała się ostatnia kwarta - to w niej gliwiczanie w końcu wyszli na prowadzenie. MKS miał przewagę aż przez 38 minut!
- Koledzy z drużyny we mnie wierzą, trener również. Gdy jestem na parkiecie, zrobię wszystko, żeby pomóc drużynie w odniesieniu zwycięstwa. Żeby lepiej rozpoczynać mecze, musimy być bardziej skoncentrowani. Powinniśmy oglądać też więcej wideo na temat naszych rywali, żeby wiedzieć co robią na parkiecie - dodał Mack.