Dla Filipa Zegzuły to już kolejny sezon, w którym regularnie dostaje szansę na grę w ekstraklasie. Jeszcze w poprzednich rozgrywkach jednocześnie występował także w pierwszej lidze - wtedy reprezentując rezerwy Rosy sięgał nawet po nagrodę MVP rozgrywek.
W meczu nr 4 ćwierćfinału play-off trener Wojciech Kamiński nie mógł liczyć na kontuzjowanego Ryana Harrowa. Dlatego szkoleniowiec postanowił zaskoczyć wszystkich - po raz pierwszy w wyjściowym składzie pojawił się Zegzuła. Rozgrywający zanotował prawdziwe “wejście smoka” - rzucił trzy trójki tylko w pierwszej kwarcie. Ostatecznie zakończył mecz z 16 punktami i 4 asystami - to był jego najlepszy mecz w karierze w Energa Basket Lidze.
Świetny występ 23-latka nie wystarczył jednak do zwycięstwa w tym meczu. Dzięki wygranej to Stelmet Enea BC Zielona Góra zagra w półfinale, natomiast Rosa Radom kończy sezon.
- Zabrakło niewiele, przegraliśmy drugą połowę. Na pewno stracone 93 punkty u siebie z mistrzem Polski to jest za dużo. W ataku naprawdę dobrze się prezentowaliśmy - tak jak w całej serii. Zadecydowały niuanse. Szkoda, że Ryan Harrow nie mógł nam dzisiaj pomóc, na pewno łatwiej by się grało. Byliśmy blisko, ale skończyliśmy sezon - mówił zaraz po spotkaniu Filip Zegzuła.
Zobacz trójki Zegzuły z pierwszej kwarty!
Filip Zegzuła w pierwszej kwarcie ???????????? #plkpl pic.twitter.com/z3furuzxTo
— Energa Basket Liga (@PLKpl) 3 maja 2018