1. kolejka: Pewne zwycięstwo Kinga z Legią
fot. Jakub Bessarab/King

,

Lista aktualności

1. kolejka: Pewne zwycięstwo Kinga z Legią

King Szczecin odniósł pewne zwycięstwo nad Legią Warszawa 86:66 w jedynym poniedziałkowym spotkaniu. MKS Dąbrowa Górnicza pokonuje Polski Cukier Toruń 89:76 w niedzielnym meczu telewizyjnym. Anwil Włocławek pokonał z kolei AZS Koszalin 93:85. Zacięte spotkanie w Lublinie - ostatecznie TBV Start ogrywa PGE Turów 91:83, a aż 51 punktów zdobywa duet Lewis - Washington. Stelmet BC Zielona Góra, po bardzo ciekawym meczu, pokonał Trefl Sopot 84:77. Dogrywka w Gdyni! Asseco ostatecznie ogrywa Czarnych Słupsk 81:77.

,

King Szczecin – Legia Warszawa 86:66

Szczecinianie lepiej weszli w to spotkanie, a bardzo aktywny był Sebastian Kowalczyk. Po jego kolejnej akcji gospodarze prowadzili 12:6. Później ta przewaga wzrosła nawet do 12 punktów dzięki kontrze wykończonej przez Martynasa Paliukenasa. Straty zmniejszał trochę Grzegorz Kukiełka, ale ostatecznie po 10 minutach gry było 24:12. M.in. dzięki akcji Taurasa Jogeli prowadzenie szczecinian wrosło do nawet 16 punktów w drugiej kwarcie. Legia, osłabiona brakiem Jorge Bilbao i Mateusza Jarmakowicza, nie mogła nawiązać walki z zespołem trenera Mindaugasa Budzinauskasa. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 46:31 dla gospodarzy.

Trzecia kwarta to ciągła kontrola sytuacji przez ekipę ze Szczecina. W ataku starał się Paweł Kikowski – po jego kolejnym trafieniu było już 59:39. Goście nie mogli przejść przez niezłą obronę Kinga, a w dodatku brakowało im skuteczności z dystansu. Ostatecznie po 30 minutach gospodarze utrzymywali dziewiętnastopunktowe prowadzenie. W ostatniej kwarcie szczecinianie pokazali swoje możliwości również w rzutach zza linii 6,75 m – po trójce Mateusza Bartosza było nawet 77:50. Tego ekipa z Warszawy nie mogła już odrobić. Ostatecznie zespół trenera Budzinauskasa zwyciężył 86:66.

Po 13 punktów dla gospodarzy rzucili Paweł Kikowski i Jimmy Gavin. W ekipie gości wyróżniali się Tomasz Andrzejewski i Isaiah Wilkerson, którzy zdobyli po 14 punktów.

 

Anwil Włocławek – AZS Koszalin 93:85

Gospodarze świetnie weszli w ten mecz – po trafieniu Pawła Leończyka wygrywali już 6:0. AZS starał się odpowiadać trójkami Kacpra Młynarskiego, ale to Anwil był stroną przeważającą. Dopiero późniejsze trafienia Laimonasa Chatkeviciusa i Diante Baldwina zbliżyły gości na dwa punkty, a rzut wolny Szymona Kiwilszy dał minimalną przewagę. Ivan Almeida zapewnił włocławianom prowadzenie 23:22 po 10 minutach gry. W drugiej kwarcie zespół trenera Igora Milicicia ponownie odskakiwał – nawet na osiem punktów po trafieniu Ante Delasa. To pozwoliło gospodarzom na kontrolowanie sytuacji na parkiecie. W ekipie z Koszalina bardzo starał się Jakub Dłoniak, ale to ciągle było za mało. Ostatecznie po pierwszej połowie Anwil prowadził 42:34.

Trójki Kumpysa i Dłoniaka zmniejszyły straty AZS do zaledwie dwóch punktów na początku trzeciej kwarty. Włocławianie błyskawicznie reagowali, a po kolejnych akcjach Ivana Almeidy było już 59:42. Mecz nie był jednostronny, ponieważ później dzięki rzutom wolnym Melsahna Basabe ekipa z Koszalina zbliżyła się nawet na siedem punktów. Ostatecznie po 30 minutach było 70:63. Trójki Kamila Łączyńskiego pozwalały gospodarzom na spokojne rozgrywanie tego spotkania. AZS co prawda później kilkakrotnie zbliżał się na 5-6 punktów, ale włocławianie nie pozwalali na więcej. Ostatecznie Anwil zwyciężył 93:85.

Najlepszym strzelcem gospodarzy był Ivan Almeida z 21 punktami, czterema zbiórkami i trzema asystami. W ekipie gości 18 punktów, pięć zbiórek i trzy asysty zanotował Kacper Młynarski.

 

 

MKS Dąbrowa Górnicza – Polski Cukier Toruń 89:76

Torunianie, którzy grali bez Aarona Cela i Cheikha Mbodja, zaczęli świetnie – od prowadzenia 8:0 po rzucie Tomasza Śniega. MKS dość szybko wziął się za odrabianie strat i to, krok po kroku, się udawało. Dzięki kontrze wykończonej przez Witalija Kowalenkę mieliśmy remis po 10. Sytuacja później zmieniała się właściwie co akcję. Ostatecznie po rzutach wolnych Pauliusa Dambrauskasa dąbrowianie prowadzili 23:22. Na początku drugiej części meczu świetnie nadal radził sobie Kowalenko, a gospodarze powiększali przewagę. Starał się to zmieniać aktywny w defensywie Tomasz Śnieg. To ciągle było za mało - dzięki trójce Thomasa Massamby zespół trenera Jacka Winnickiego prowadził nawet 12 punktami. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 48:36.

M.in. dzięki akcjom Karola Gruszeckiego i Krzysztofa Sulimy goście zbliżali się nawet na pięć punktów na początku trzeciej kwarty. MKS nie chciał pozwolić na nic więcej – szybko powiększał przewagę i po kolejnych rzutach Witalija Kowalenki i Bartłomieja Wołoszyna prowadził już nawet 67:51. Ostatecznie po 30 minutach rywalizacji wygrywali różnicą 15 punktów. Polski Cukier w czwartej kwarcie starał się walczyć o bardziej korzystny wynik. Nawet gdy torunianie się zbliżali, to gospodarze szybko odpowiadali – po alley-oopie wykończonym przez DJ Sheltona było już 80:68. Tego zespół trenera Dejana Mihevca nie był już w stanie odrobić. Na rozpoczęcie sezonu w Dąbrowie Górniczej MKS zwyciężył 89:76.

Najlepszym graczem gospodarzy był Witalij Kowalenko, który zanotował 21 punktów (9/9 z gry), pięć zbiórek i dwie asysty. W ekipie gości wyróżniał się Karol Gruszecki z 14 punktami, trzema zbiórkami i czterema asystami.

 

 

TBV Start Lublin – PGE Turów Zgorzelec 91:83

Pierwsze minuty spotkania układały się po myśli gospodarzy, którzy mogli liczyć na dobrą współpracę Jamesa Washingtona z Romanem Szymańskim. Po trafieniu Chavaughna Lewisa było już 15:7. Później ta przewaga wzrosła nawet do 12 punktów. Grę PGE Turowa ożywiło wejście Mylesa Macka – to dzięki jego trójkom goście zmniejszali straty. Ostatecznie po pierwszej kwarcie TBV Start wygrywał tylko 22:19. Dzięki kolejnym trafieniom Bartosza Bochny i Bradley’a Waldowa zgorzelczanie doprowadzili do remisu, a po trójce Jakuba Patoki wyszli na prowadzenie. Później przewaga gości wzrosła nawet do dziewięciu punktów po rzucie Camerona Ayersa. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 45:36 dla zespołu trenera Mathiasa Fischera.

Od początku trzeciej kwarty TBV Start walczył o zmniejszanie strat – po trójce Mateusza Dziemby i rzutach wolnych Marcina Dutkiewicza zbliżył się na trzy punkty. PGE Turów cały czas prowadził, ale zmieniło się to w końcówce tej części gry. Dzięki rzutom z dystansu Jamesa Washingtona i Urosa Mirkovicia to lublinianie wygrywali 59:58. Taką samą akcją zdążył jednak odpowiedzieć Myles Mack i to zgorzelczanie po 30 minutach byli minimalnie lepsi. W ostatniej kwarcie PGE Turów odskakiwał na sześć punktów po trafieniu Jacka Jareckiego. To nie była przeszkoda dla ekipy trenera Davida Dedka. Do remisu doprowadzał Chavaughn Lewis, a trójka Jamesa Washingtona dała tej ekipie prowadzenie. TBV Start utrzymywał przewagę, mimo wielu wysiłków po stronie gości. Ostatecznie gospodarze wygrali 91:83.

Duet Chavaughn Lewis – James Washington zanotował aż 51 punktów dla gospodarzy. W zespole gości wyróżniał się Myles Mack z 18 punktami i czterema asystami.

 

Trefl Sopot – Stelmet BC Zielona Góra 77:84

W pierwszych minutach spotkania punkty zdobywali wyłącznie Michał Kolenda i Nikola Marković (dla Trefla) oraz Vladimir Dragicević i Boris Savović (dla Stelmetu). Zielonogórzanie wprowadzali momentami bardzo mocną obronę, a to przekładało się na niedokładności w grze rywali. M.in. dzięki trójce Filipa Matczaka po 10 minutach gry goście prowadzili 21:17. W drugiej kwarcie Trefl kilkakrotnie zbliżał się na jeden punkt, a po rzutach wolnych Michała Kolendy zdobył nawet przewagę. Ciągle świetny był jednak Savović, a po pierwszej połowie mistrzowie wygrywali 41:36.

W trzeciej kwarcie zespół trenera Marcina Klozińskiego dalej walczył o korzystny wynik. Dzięki kolejnemu trafieniu z dystansu Brandona Browna Trefl znowu doprowadził do wyrównania. Później Stelmet zdobył nawet siedem punktów przewagi, a po 30 minutach spotkania mieliśmy wynik 61:56. W ostatniej kwarcie sopocianie nadal nie ustępowali w staraniach o pozytywny rezultat. Zbliżali się ponownie na punkt po trójce Jakuba Karolaka, ale szybko tą samą bronią odpowiadał James Florence. W końcówce ważne trafienia notował Przemysław Zamojski i ostatecznie Stelmet zwyciężył 84:77.

Najlepszym strzelcem gości był Boris Savović z 17 punktami i siedmioma zbiórkami. 18 punktów i pięć zbiórek dla Trefla zanotował Michał Kolenda.

 

 

Asseco Gdynia – Czarni Słupsk 81:77 (po dogrywce)

Spotkanie od samego początku było wyrównane i mimo że na początku spotkania Asseco potrafiło mieć cztery punkty przewagi po akcji Marcela Ponitki, to ostatecznie pierwsza kwarta zakończyła się prowadzeniem Czarnych 22:20. W drugiej części meczu sytuacja zmieniała się kilkukrotnie, ale później gdynianie znowu przejęli inicjatywę. Dzięki rzutom Ponitki i Krzysztofa Szubargi gospodarze po 20 minutach prowadzili 40:33.

W trzeciej kwarcie po trafieniach Przemysława Żołnierewicza i Mikołaja Witlińskiego gospodarze mieli już 15 punktów przewagi. Świetnie zaczął się prezentować Dominic Artis, a punkty dokładał także Łukasz Bonarek. Ostatecznie Czarni zbliżyli się na wynik 54:51. W kolejnej kwarcie słupszczanie wychodzili na prowadzenie po rzutach Justina Wattsa. Jednak jeszcze na 15 sekund przed końcem po trafieniu Ponitki to Asseco miało dwa punkty przewagi. Mimo tego do dogrywki doprowadził Artis. W dodatkowym czasie gry niezwykle ważne trójki notowali Szubarga, Żołnierewicz i Wyka, a gdynianie wygrali ostatecznie 82:77.

Najlepszym graczem Asseco był Krzysztof Szubarga, który zanotował 21 punktów i 7 asyst. 26 punktów i 9 zbiórek dla Czarnych zdobył Justin Watts.

 

 

Miasto Szkła Krosno - GTK Gliwice 82:76

Goście świetnie weszli w ten mecz i po akcjach Jonathana Williamsa prowadzili nawet 6:0. Spotkanie bardzo szybko się wyrównało, a minimalną przewagę zdobywali gospodarze. M.in. dzięki trafieniom JayVaughna Pinkstona Miasto Szkła wygrywało po 10 minutach 22:17. W drugiej kwarcie ważnym graczem był Lukas Palyza – najpierw jego trójka dała GTK remis, a późniejsza taka sama akcja prowadzenie. Kluczowe punkty dla ekipy trenera Michała Barana notował jednak Jakov Mustapić – dzięki Chorwatowi krośnianie po pierwszej połowie cieszyli się z przewagi 39:37.

Trzecia kwarta cały czas była bardzo zacięta i żadna z drużyn nie potrafiła zbudować większej przewagi. Dopiero później dzięki akcjom Devante Wallace’a i Mustapicia Miasto Szkła prowadziło 56:51. Ta sytuacja nie trwała jednak długo, bo goście błyskawicznie wyrównali, a po rzutach wolnych Palyzy zdobyli przewagę. Na początku ostatniej kwarty sprawy w swoje ręce wzięli Mustapić oraz Pinkston i Miasto Szkła znowu było na prowadzeniu. To znowu szybko się zmieniało. W końcówce kluczowy przechwyt i punkty zanotował Wallace. Dzięki temu Miasto Szkła zwyciężyło ostatecznie 82:76.

Po 15 punktów dla gospodarzy zanotowali Krzysztof Jakóbczyk, Davis Lejasmeiers oraz Jakov Mustapić. 19 punktów dla gości rzucił Lukas Palyza.

 

 

 

 ------