Anwil - Energa Czarni (1): Niespodzianka! Słupszczanie górą
fot. Piotr Kieplin/Anwil

,

Lista aktualności

Anwil - Energa Czarni (1): Niespodzianka! Słupszczanie górą

Energa Czarni sprawia niespodziankę w pierwszym meczu ćwierćfinałowym! Słupszczanie pokonali we Włocławku Anwil 82:72. Mecz nr 2 rozegrany zostanie w sobotę, 6 maja, o godz. 17.45. Transmisja w Polsacie Sport Extra.

,

Spotkanie od samego początku było bardzo wyrównane, toczyło się w rytmie kosz za kosz, ale słupszczanie potrafili zaskoczyć i dzięki Grzegorzowi Surmaczowi i Davidowi Kravishowi wyszli na czteropunktową przewagę. To sprawiło, że Anwil musiał gonić wynik. Włocławianie nie potrafili jednak wyrównać stanu, choć trójka Jamesa Washingtona na koniec pierwszej kwarty zbliżyła ich na wynik 22:23.

 

 

Od dwóch skutecznych akcji drugą kwartę rozpoczął Anwil i dzięki temu błyskawicznie wrócił na prowadzenie. Po późniejszym rzucie Mateusza Bartosza gospodarze mieli już nawet osiem punktów przewagi. Goście bardzo szybko to odrabiali, a trafienia Chavaughna Lewisa i Łukasza Seweryna doprowadziły do remisu. Ostatecznie po rzutach wolnych tego pierwszego po 20 minutach rywalizacji było 35:35.

 

 

W trzeciej kwarcie Energa Czarni nadal się rozkręcała. Świetny był David Kravish, a po trójce Chavaughna Lewisa goście mieli pięć punktów przewagi. Jak się okazało, to nie był koniec ofensywy zespołu trenera Robertsa Stelmahersa – po trójce Mantasa Cesnauskisa było już nawet 52:37! Anwil bardzo mocno starał się odrabiać straty, wspierany swoimi kibicami i dobrymi akcjami Kamila Łączyńskiego. Ostatecznie jednak to słupszczanie po 30 minutach gry wygrywali siedmioma punktami.

 

 

Akcje Jamesa Washingtona na początku ostatniej kwarty zbliżyły gospodarzy na dwa punkty, a do remisu doprowadził Toney McCray. Później Energa Czarni ponownie starała się kontrolować sytuację – po trafieniu z dystansu Mantasa Cesnauskisa prowadziła 73:65. Anwil nadal gonił i po trójce Kamila Łączyńskiego zmniejszył straty do trzech punktów. Słupszczanie ciągle byli jednak stroną przeważającą. W końcówce kluczowe rzuty trafiali Lewis oraz Kravish i to goście cieszyli się ze zwycięstwa 82:72.