Żołnierewicz: Każdy chce wygrać z mistrzem
fot. Piotr Kieplin

,

Lista aktualności

Żołnierewicz: Każdy chce wygrać z mistrzem

- Na ten mecz nie trzeba nikogo motywować. Każdy chce wygrać z mistrzem, pokazać się z jak najlepszej strony w takim spotkaniu - mówi Przemysław Żołnierewicz z Asseco Gdynia.

,

Wojciech Kłos: Asseco występuje w tym sezonie Polskiej Ligi Koszykówki wyłącznie w polskim składzie. Mimo tego potrafiliście zaskoczyć niejednego przeciwnika. To pokazuje, że tego typu projekt ma przyszłość?

Przemysław Żołnierewicz: Jak najbardziej. Pokazaliśmy w tym sezonie, że polski skład - w dodatku młody, wsparty dwoma doświadczonymi zawodnikami - może w tej lidze wojować. Mamy też indywidualności, takie jak teraz Filip Matczak, co pokazuje, że projekt Asseco dobrze szkoli polskich zawodników. Myślę, że w przyszłości również Filip Put, który w ciągu jednego sezonu rozwinął się koszykarsko, będzie szedł podobną drogą.

Z każdym sezonem Pana rola w drużynie z Gdyni jest większa. Podczas meczów czuje Pan, że dużo zależy od Pana formy? Presja jest większa?

- Tak naprawdę nie odczuwam presji. Cieszę się z zaufania trenera. Mam 21 lat, a trener na mnie stawia i wręcz każe mi być jednym z liderów na boisku i poza nim. Tu nie ma presji. Oczywiście odpowiedzialność jest większa, ale to tylko wpływa dodatkowo na szybszy rozwój koszykarski mojej osoby.

Ten sezon dokończycie już bez Filipa Matczaka, czołowego strzelca drużyny. W jego miejsce wchodzą jednak inni, młodsi zawodnicy. Będziecie w stanie go zastąpić?

- Filip Matczak to na pewno bardzo dobry zawodnik. Jednostkowo nie ma szans, żebyśmy go zastąpili - do składu nie wejdzie gracz, który od razu zagra tak jak on. Filip grał ponad 30 minut w każdym meczu. Teraz młodzi zawodnicy dostaną jego minuty i będą musieli udowodnić, że, tak jak on, będą mogli rozwijać się koszykarsko, że za kilka sezonów będą pełnić jego rolę. To jest szansa, ale jednocześnie też duże wyzwanie. Muszą pokazać, że potrafią grać w basket, najbliższe mecze to zweryfikują.

Przed wami dwa trudne spotkania przed własną publicznością - z Anwilem i Stelmetem. Gra z takimi rywalami to bardzo dobry sprawdzian dla każdej drużyny. Pokusicie się o niespodziankę?

- Na pewno nie powiemy, że jesteśmy faworytami. W obydwu spotkaniach są nimi Anwil i Stelmet. O ile dobrze pamiętam, to potrafiliśmy im jednak sprawić bardzo duże problemy na wyjazdach. Wyjdziemy na boisko i damy z siebie 100 procent, będziemy walczyć do samego końca. Wynik będzie, jaki będzie. Na pewno jednak nie wyjdziemy na boisko z myślą, że przegramy. Zagramy po to, żeby wygrać.

Mecz ze Stelmetem będzie dla was w jakiś sposób wyjątkowy? Spotkania z mistrzem to zawsze dobra okazja do pokazania się, a w dodatku bardzo szybko do Gdyni wróci wasz dobry znajomy - Filip Matczak.

- Na ten mecz nie trzeba nikogo motywować. Każdy chce wygrać z mistrzem, pokazać się z jak najlepszej strony w takim spotkaniu. Na pewno dodatkowym smaczkiem będzie to, że Filip zagra przeciwko nam. My go bardzo dobrze znamy, a on zna nas. To będzie jednak bardziej wyjątkowe spotkanie dla niego. Cztery lata spędził w Gdyni, a teraz wraca z inną drużyną.