Przed meczem trener Energi Czarnych Słupsk Donaldas Kairys zapowiadał w wywiadzie Marcina Murasa na antenie Polsatu Sport News, że jego drużyna zagra tym razem mocniej, ostrzej i jest nastawiona na świetną obronę pod koszem, ale i na obwodzie. W czasie meczu okazało się, że nic z tych rzeczy się nie udało. Nie było ani mocy, ani ostrości, ani obrony gdziekolwiek. W obrazku z wtorkowego meczu było przez trzy czwarte meczu widać pewnych siebie, grających efektowne i skuteczne akcje gości oraz coraz bardziej smutnych i niewyraźnych gospodarzy.
Słupszczanie wygrali z PGE Turowem przecież ledwie pięć dni wcześniej, ale we wtorek było widać, że im dłużej trwać będzie ta seria, tym bardziej Energa Czarni potrzebować będą czegoś specjalnego, wybitnego i niespotykanego. We wtorek zanikł gdzieś w szarościach Jerel Blassingame (0 punktów, 4 asysty, 8 strat), na drugą połowę wyszedł przygaszony, jakby ktoś w szatni powiedział mu, że wprowadzono właśnie podatek od wypowiedzianych słów. Żaden z kolegów Amerykanina nie zrobił nic nadzwyczajnego, a z czasem nawet rzeczy zwyczajne przestały im wychodzić.
Czytaj całość na polsatsport.pl