11. kolejka według Romańskiego
fot. Sebastian Rzepiel

Lista aktualności

11. kolejka według Romańskiego

Nie ma mocnych na PGE Turów Zgorzelec w Tauron Basket Lidze. Świetnie grający do tej pory AZS Koszalin u siebie nie powalczył z mistrzem Polski, co było najważniejszym wydarzeniem 11. kolejki Tauron Basket Ligi. Kolejkę podsumowuje Adam Romański, komentator Polsatu Sport, zapowiadając przy okazji weekendowe mecze rundy nr 12.

NAJWAŻNIEJSZA INFORMACJA KOLEJKI: Mistrz nadal bez porażki

Co więcej, nawet nie był blisko porażki. Co prawda w czwartej kwarcie meczu w Koszalinie zespół AZS kilka razy zbliżył się na 5-6 punktów, ale i tak miało się wrażenie, że PGE Turów Zgorzelec w pełni kontroluje wydarzenia na boisku. Koszalinianie w tym meczu nie mogli liczyć na swojego strzelca Gorana Vrbanca, który przegrał z kontuzją i zszedł z boiska po niespełna trzech minutach. To było ważne, ale ważniejsze chyba nawet, że trener Igor Milicić zaryzykował, zmienił rotację zawodników, zdejmując z pierwszej piątki Dantego Swansona i Szymona Szewczyka. Później jego drużyna nie grała swojej koszykówki, zbyt mocno dostosowała się do przeciwnika i nie mogła znaleźć rytmu. Cóż, taka decyzja trenera, gdyby wygrał, byłby to ruch genialny. Świetnie, że Milicić ryzykuje i myśli, bo na tym w końcu ten fach polega.

Czy ktoś pokona w tym sezonie PGE Turów? Pojawiły się głosy, że skoro pewnie i spokojnie mistrzowie zwyciężyli Śląsk Wrocław i AZS Koszalin, to mogą nawet skończyć cały sezon zasadniczy bez porażki. Daleki jestem od takich wniosków. Przede wszystkim 11 stycznia w Zielonej Górze czeka zgorzelczan mecz ze Stelmetem, a wydaje się, że także inni nie są bezsilni w starciach ze świetną - to trzeba powiedzieć - drużyną Miodraga Rajkovicia. W następnych 19 kolejkach wiele się może jeszcze wydarzyć. W końcu niedawno wydawał nam się, że Jezioro Tarnobrzeg przegra w sezonie wszystkie mecze, a teraz jego minimalne przegrane ze Stelmetem i Energą Czarnymi Słupsk nie wzbudzają niemal żadnych emocji.

 

NAJCIEKAWSZY MOMENT KOLEJKI: Zwycięski rzut Jerela Blassingame'a

Moment świetny i komentarze wokół niego smakowite. Wracający do Słupska znakomity rozgrywający zagrał dobry mecz z Jeziorem Tarnobrzeg, ale i on przyczynił się do tego, że o wszystkim przy remisie decydowała dopiero ostatnia akcja. W niej Blassingame nie zrobił nic, co zostało zaplanowane, tylko po prostu w ostatniej chwili rzucił z 9 metrów ponad rękami obrońcy. Wpadło, więc znów jest bohaterem Tauron Basket Ligi, jak wtedy, kiedy odbierał tytuł MVP finału 2012 roku.

Trener słupszczan Mirosław Lisztwan na konferencji popisał się eufemizmem, który warto wpisać na stałe do koszykarskich słowników, mówiąc, że Blassingame wprowadził dodatkową opcję do zaplanowanej zagrywki. Smaczne.

Jeszcze dosadniejszy był trener Jeziora Zbigniew Pyszniak, bo to jego zespół powinien wykonywać ostatni rzut w meczu, ale w przedostatniej akcji przy remisie Kevin Wysocki podał z autu w ręce rywali. - Chciał Niemiec udowodnić Polakowi, że jest lepszy - komentował Pyszniak zagranie swojego zawodnika, który także nie zastosował się do instrukcji. Trener Jeziora nie powinien zapominać, że aby grać zgodnie z przepisami TBL Wysocki - choć wychowany w Niemczech - musi być Polakiem, bo takich w rotacji meczowej Jezioro ma tylko trzech.

Przeczytaj całość na polsatsport.pl