,

Lista aktualności

Jerome Beasley: Zwyciężymy 3:0

- Nawet jeśli zagramy na trochę słabszej skuteczności, nie będą nam wychodziły rzuty z dystansu, to możemy pokonać Stal w innym elemencie. – przekonuje skrzydłowy Polpaku Jerome Beasley.

,


Marcin Gebel: W pierwszym meczu losy spotkania ważyły się do ostatnich sekund, w drugim już miażdżąca przewaga Polpaku, skąd więc taka różnica między dwoma meczami?

Jerome Beasley: Przede wszystkim dzięki świetnej pracy zespołowej. Dodatkowo wiedzieliśmy, że pierwszy mecz może mieć niesamowite znaczenie dla dalszych losów rywalizacji, wygraliśmy ten mecz i w drugim spotkaniu grało nam się już dużo łatwiej. W drugim meczu od samego początku uzyskaliśmy przewagę dzięki szybkiej grze, dobrze się komunikowaliśmy na parkiecie i przede wszystkim dobrze się bawiliśmy grając.

Widział Pan kiedyś tak znakomitą skuteczność drużyny w rzutach z dystansu?

- Tak, ale było to bardzo dawno temu, kiedy byłem jeszcze bardzo młody i rozpoczynałem przygodę z koszykówką. Dzisiaj wyszedł nam wszystkim znakomity mecz, każdy wyszedł maksymalnie skoncentrowany i gotowy do walki i zwycięstwa, by objąć bezpieczne prowadzenie w całej rywalizacji. W żadnym momencie nie pozwoliliśmy, aby prowadzenie malało, ciągle powiększaliśmy przewagę. Widząc, że wszystko nam wychodzi, dalej próbowaliśmy zdobywać punkty z dystansu, dzięki czemu odnieśliśmy tak efektowne zwycięstwo.

Chyba jesteście jednak świadomi tego, że takie spotkania nie trafiają się często?

- Pewnie, że tak. Nawet jeśli zagramy na trochę słabszej skuteczności, nie będą nam wychodziły rzuty z dystansu, to możemy pokonać Stal w innym elemencie.

Jakim wynikiem zakończy się ta seria?

- Po tak dobrych spotkaniach chcemy kontynuować naszą twardą grę na takim poziomie i zakończyć serię w trzech meczach. Zdajemy sobie sprawę z tego, że teraz przenosimy się do Ostrowa, ale zrobimy wszystko, żeby nie wracać na piąty mecz do Grudziądza, a Stal odeślemy z kwitkiem u nich w mieście!

Poradzicie sobie nadal bez Steve'a Thomasa?

- Steve jest bardzo istotnym elementem w naszej drużynie. Zawsze możemy liczyć na jego pomoc. Jego obecność, energia i emocje jakie z siebie wydziela, bardzo wiele nam dają. Steve jest świetnym zbierającym, zdobywa punkty, gra w obronie. Trener może go wykorzystać na parkiecie w każdy dowolny sposób, ale bez niego też damy radę, choć z tego co wiem, on dzisiaj chciał już zagrać, także jak będzie nam naprawdę bardzo potrzebny, to z pewnością nam pomoże.

Zabrakło Panu dwóch asyst do triple-double. Jest Pan trochę zawiedziony, że trener zdjął Pana wcześniej z parkietu?

- Nie jestem tym faktem rozczarowany. Gdybym został na parkiecie, mógłbym na przykład zostać kontuzjowany. Wysoko prowadziliśmy, a więc trener mógł mnie zdjąć z boiska, a także innych swoich najlepszych graczy i dać im odpocząć, żeby byli wypoczęci i gotowi na mecz sobotni.